Eksperci znaleźli najbezpieczniejszy antydepresant. Koty niewychodzące okazały się dobrym środkiem łagodzącym stres.
Amerykańscy naukowcy przeprowadzili eksperyment, w którym wzięli udział ochotnicy. Specjaliści podzielili ludzi na 4 grupy i umieścili ich w różnych salach. W pierwszym wszyscy uczestnicy głaskali koty, w drugim ludzie patrzyli, jak robią to inni, w trzecim badani patrzyli na zdjęcia z ogoniastymi bestiami, a w ostatnim nie było wzmianki o zwierzętach.
W trakcie tego eksperci mierzyli czas i monitorowali stan każdej osoby. Podczas badania zauważono, że dwie pierwsze grupy znacznie poprawiły nastrój i obniżyły poziom stresu. Dodatkowo okazało się, że przywrócenie równowagi emocjonalnej zajęło ochotnikom 15-20 minut.
Naukowcy wyjaśnili to faktem, że gdy człowiek głaszcze koty, masuje nie tylko sierść zwierzęcia, ale także rękę. W tym procesie to właśnie te punkty dłoni są odpowiedzialne za łagodzenie stresu. Tak więc podczas „komunikacji” z ogoniastym organizm wytwarza oksytocynę, hormon szczęścia, a hormon stresu, kortyzol, wręcz przeciwnie, zmniejsza się.
Eksperci uważają, że komunikacja z kotami może być wykorzystana jako dodatkowa metoda leczenia depresji, im bardziej jest bezpieczna. To prawda, jeśli pacjenci nie są uczuleni.