Naukowcy odkryli zalety alkoholu

Spisu treści:

Naukowcy odkryli zalety alkoholu
Naukowcy odkryli zalety alkoholu
Anonim

Picie czerwonego wina, obficie rozcieńczonego wodą, było od dawna zalecane przez lekarzy. W starożytnej Grecji wino uważano za zdrowsze od wody, a rzymscy legioniści zawsze zabierali ze sobą butelki wina na wyprawy – przynajmniej po to, by zapobiec czerwonce. Nawet narkotyki rozpuszczano w winie, a nie w wodzie. Jednak picie surowej wody było naprawdę ryzykowne – groziło zaburzeniami jelit i zatruciem. Ale alkohol miał działanie dezynfekujące, a ludzie - chociaż nie słyszeli o mikrobach - nadal się o tym domyślali.

Dziś ten argument nie jest już aktualny, ponieważ wielu ma dostęp do czystej wody pitnej. A jednak przekonanie o korzyściach płynących z wina jest mocno zakorzenione w masowej świadomości. Nawet pomimo faktu, że na poziomie oficjalnym (na przykład w Ministerstwie Zdrowia Rosji) istnieje jednoznaczny werdykt: nie ma bezpiecznej dawki alkoholu. Stanowisko Ministerstwa Zdrowia jest zgodne z ogłoszonymi w ubiegłym roku konkluzjami Światowej Organizacji Zdrowia i ONZ.

Jednak osoby pijące mogą się sprzeciwiać: urzędnicy starają się w ten sposób wpłynąć na tych, którzy dużo piją, nie biorą pod uwagę ich ryzyka i narażają innych prowadząc samochód. Oznacza to, że problem tkwi podobno w zachowaniu ludzi, a nie w samym alkoholu. Nie bez powodu nawet lekarze czasami radzą wypić szklankę. A jak nie przywołać rozumowania o „prostej chłopskiej wódce” z ust uroczego drania Müllera, który jest lepszy niż brandy do naczyń.

Jednak wiele popularnych wierzeń okazuje się mitami. Czy są wśród nich zalety alkoholu?

Czy alkohol jest częścią zdrowego stylu życia?

Mówiąc o zaletach wina, często odwołują się do przykładu Francji. Mówią, że dla Francuzów wypicie kieliszka wina do kolacji to norma. Jednocześnie nie obserwuje się alkoholizacji populacji. Ponadto śmiertelność z powodu chorób serca we Francji jest stosunkowo niska. Mimo, że francuska dieta jest stosunkowo bogata w kalorie, jest bogata w ser, masło i mięso, które są powszechnie kojarzone z zawałami serca i udarami mózgu.

Przeciętny Francuz je o 60% więcej sera i trzy razy więcej wieprzowiny niż przeciętny Amerykanin. Jednocześnie według British Heart Foundation śmiertelność z powodu choroby niedokrwiennej serca wśród mężczyzn w wieku 35–74 lat w Stanach Zjednoczonych wyniosła 115 osób na 100 tys. populacji, podczas gdy we Francji tylko 83. raka wśród Francuzów jest o 25% niższy… Jednocześnie roczne spożycie alkoholu na mieszkańca we Francji jest wyższe niż w Stanach Zjednoczonych: 12 litrów w porównaniu do 9.

Według jednej z teorii, którą aktywnie promował badacz Serge Renaud (jeden z tych, którzy ukuli termin „francuski paradoks”), umiarkowane spożycie czerwonego wina było właśnie czynnikiem, który bronił Francuzów. Umiarkowane spożycie wina jest również częścią „Diety Śródziemnomorskiej”, którą organizacje takie jak American Heart Association i American Diabetes Association regularnie włączają do swoich wytycznych zdrowotnych.

„Francuzi, którzy spożywali dziennie do 1 litra (pięć kieliszków) win pochodzenia południowego, mieli znacznie mniej chorób sercowo-naczyniowych niż ich koledzy z północy” - wyjaśnia profesor neuropsychofarmakologii David Nutt. wysoka - około 20 mg na litr - zawartość resweratrolu we francuskim czerwonym winie. Jest to substancja, która naprawdę chroni naczynia krwionośne. Ale chodzi o to, że ze względu na pestycydy jego zawartość w większości win jest niska. Poza tym jest teraz dostępny jako suplement diety: w jednej kapsułce około 41 razy więcej resweratrolu niż jeden kieliszek czerwonego wina.”

Jest jeszcze inne wytłumaczenie: ci, którzy piją wino i mieszkają we Francji, zazwyczaj prowadzą zdrowszy tryb życia. Nie tylko jedzą więcej warzyw i owoców, ale także zwracają dużą uwagę na aktywność fizyczną, rzadziej palą. „Konsumenci wina to zazwyczaj bogatsi ludzie, których stać na lepsze lekarstwa, produkty lepszej jakości i higienę osobistą” – dodaje Aleksey Vodovozov. Nie bez znaczenia jest też osławiona kultura picia. Francja jest uważana za kraj z „południowym modelem” konsumpcji wina – kiedy ludzie piją dość regularnie, ale stopniowo, i mniej mocny alkohol. Z kolei Rosja znana jest jako kraj z „wzorem północnym” – pije się tu mocniejsze trunki i to w dużych dawkach. To właśnie te przypadki są odpowiedzialne za większość zgonów związanych z alkoholem.

Jeśli istnieje korzyść, jak można ją zmierzyć?

Z punktu widzenia medycyny opartej na dowodach najlepszym sposobem, aby dowiedzieć się czegoś z pewnością, jest przeprowadzenie eksperymentu. Na przykład, aby ocenić działanie nowego leku, grupie osób podaje się go w określonych dawkach przez cały rok i ocenia stan uczestników: zmiany w samopoczuciu, objawy, substancje w analizach. Inna grupa otrzymuje placebo – smoczek podobny do leku, ale bez efektu – aby można było porównać wyniki. Ale w przypadku alkoholu testy eksperymentalne są co najmniej nieetyczne. Napompowanie uczestników eksperymentu z winem lub wódką w imię nauki - pachnie nazistowskimi praktykami.

Dlatego w większości badań naukowcy po prostu porównują dane kliniczne od tysięcy ludzi. Logika jest prosta: skoro i tak piją, możemy zobaczyć, jak wpływa to na ich życie. W połowie lat 90. American Heart Association poinformowało, że „w kilkunastu badaniach wykazano stałą, silną zależność dawka-odpowiedź między zwiększonym spożyciem alkoholu a zmniejszeniem częstości występowania choroby wieńcowej (choroby wieńcowej) w różnych regionach geograficznych. i grup etnicznych. dwa drinki dziennie wiąże się ze zmniejszeniem ryzyka o około 30-50%.” W niedawnym badaniu osoby, które spożyły 8 gramów alkoholu (w napojach), miały o 27% mniejsze ryzyko drugiego zawału serca, udaru mózgu lub dusznicy bolesnej w porównaniu z osobami niepijącymi. A jeśli ludzie wypili tylko 6 g alkoholu, ryzyko zmniejszyło się o połowę. Ale już przy 15 g dziennie nie było takiej przewagi.

Co ciekawe, jeśli weźmiesz pod uwagę duże recenzje naukowe – metaanalizy porównujące dane z badań na ten sam temat – korzyści płynące z określonego rodzaju alkoholu stają się niejasne. Wino, koniak, wódka - każdy rodzaj alkoholu pod względem objętości alkoholu daje w przybliżeniu taki sam efekt w małych dawkach. Niektórzy naukowcy uważają zatem, że chodzi właśnie o alkohol, a nie o niektóre pokrewne substancje. W takich ilościach alkohol rozrzedza krew i zmniejsza ryzyko powstawania zakrzepów krwi. Być może ten efekt staje się widoczny dla badaczy.

Alkohol ma swoje zalety – ale to nie znaczy, że alkohol jest zdrowy

Jeśli alkohol może „zaprzyjaźnić się” z sercem i naczyniami krwionośnymi do pewnego limitu, to nie dotyczy to innych narządów. W XXI wieku naukowcy zaczęli odkrywać coraz więcej powiązań między spożywaniem alkoholu a innymi zagrożeniami – w szczególności rakiem. A jeśli ryzyko chorób sercowo-naczyniowych zaczyna rosnąć dopiero od progu 8-15 g, to ryzyko raka i przedwczesnej śmierci rośnie przy dowolnej objętości. Wykres zależności między dziennym spożyciem alkoholu a zagrożeniami dla zdrowia nazywany jest krzywą J. U osób niepijących śmiertelność jest nieznacznie zwiększona w porównaniu z osobami, które piją mało. Ale krzywa zgonów stale rośnie z każdą dodatkową porcją.

Należy pamiętać, że ludzie rzadko potrafią trzymać się ściśle w miarę bezpiecznej dawki – „jedna standardowa porcja” (standardowy drink) dziennie. Pojęcie to jest wykorzystywane na przykład przez Światową Organizację Zdrowia w teście na nadużywanie alkoholu. W WHO i Unii Europejskiej standardowa porcja to te same 8 g czystego alkoholu, co odpowiada jednemu kieliszkowi wina niewzmacnianego (140 ml), jednej puszce piwa (330 ml) lub jednemu kieliszkowi spirytusu (40 ml).

Co oznacza bezpieczna ilość spożywanego alkoholu? Jest to ilość mieszcząca się w dopuszczalnym zakresie ryzyka, wyjaśnia profesor David Nutt w swojej książce „Pić czy nie pić? Nowa nauka o alkoholu i twoim zdrowiu”. Jeśli nie przekroczysz jednej standardowej porcji dziennie (dokładnie jednego dnia, a nie średnio dziennie, jeśli bierzesz tydzień lub miesiąc), ryzyko zgonu z przyczyn związanych z alkoholem jest nieco mniejsze niż 1%.

Ale alkohol uzależnia, a osoba, która zna alkohol, może ukradkiem przekroczyć tę rozsądną granicę. Alkohol jest także napojem „towarzyskim”. Większość przypadków alkoholizmu (i zgonów z jego powodu) występuje w tych segmentach populacji, które cierpią z powodu trudnych warunków życia, ciągłego stresu i niepewności, nie mają pieniędzy na dobrą pomoc psychologiczną.

Dlatego w praktyce ryzyko prawie zawsze przeważa nad korzyściami. To nie przypadek, że WHO ma wyraźne zalecenie dotyczące spożycia alkoholu: „Jeśli nie piłeś alkoholu, nie zaczynaj”.

Zalecana: