Rosjanie spodziewają się inwazji gigantycznych ślimaków. Ostrzegał przed tym Ilya Gomyranov, zoolog i pracownik Skoltech.
Według eksperta pomarańczowe ślimaki mogą pochodzić z gatunku Arion lusitanicus. Co więcej, niektóre okazy mogą osiągnąć długość ponad 10 centymetrów.
„W Moskwie i regionie obchodzono je regularnie w ciągu ostatnich kilku lat, aż do regionu Tweru, a na południu Rosji stało się już stałym mieszkańcem” – powiedział Gomyranow.
Jak sugeruje specjalista, rozprzestrzenianie się tego typu ślimaka następuje wraz z krzewami i trawnikami rolowanymi, które pochodzą z bardziej południowych regionów.
Ślimaki te praktycznie nie mają wrogów, co pozwala im aktywnie rozmnażać się i robić katastrofalne wypady na łąki dzikich traw, sady i ogrody warzywne. Ślimak luzytański może jednorazowo wyprodukować do 100 jaj.
„Ślimaki luzytańskie, ze względu na swoją wielkość i plastyczność ekologiczną, mogą zastąpić nasz gatunek np. zwykłego ślimaka szarego” – ostrzegał zoolog.
Jest też czerwony ślimak przydrożny, który dorasta do 18 centymetrów. Mieszka w ogrodach, polach i lasach obok człowieka.
„Dla ludzi ślimak nie jest niebezpieczny. Wbrew powszechnemu przekonaniu nie toleruje bydlęcego tasiemca. Człowiek zaraża się bydlęcym tasiemcem tylko podczas jedzenia surowego mięsa” – podsumował Gomyranov.
Wcześniej badacz z Katedry Ekologii Ogólnej i Hydrobiologii Wydziału Biologii Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego, entomolog Vadim Maryinsky, w rozmowie z Moscow 24 oszacował prawdopodobieństwo wybuchu w Rosji niebezpiecznej choroby - dirofilariozy.
Wcześniej od początku roku w Kijowie odnotowano trzy przypadki tej rzadkiej choroby. Wiadomo, że można zarazić się dirofilariozą od ukąszenia komara, a robaki okrągłe rozprzestrzeniają chorobę, która może migrować pod skórą na odległość do 30 centymetrów.