Amerykańscy naukowcy ogłosili, że erupcje wulkanów na starożytnej Ziemi są związane ze wzrostem ilości tlenu w powietrzu. Artykuł badawczy został opublikowany w czasopiśmie Proceedings of the National Academy of Sciences.
Tlen jest aktywnym pierwiastkiem chemicznym, który prawie zawsze ma tendencję do utleniania otaczających substancji. Dlatego astrobiolodzy uważają, że duża ilość tlenu w atmosferze planety wskazuje na obecność życia, ponieważ sinice i rośliny pochłaniają dwutlenek węgla i produkują tlen.
Ponadto wolny tlen nie powinien znajdować się w głębinach ziemi, gdzie wysokie temperatury szczególnie sprzyjają utlenianiu. Jednak w nowym badaniu naukowcy z University of Michigan odkryli, że wulkany zaczęły aktywnie wybuchać na Ziemi kilka milionów lat przed gwałtownym wzrostem masy tlenu atmosferycznego.
Geolodzy przeanalizowali próbki skał z Australii, które mają 2,5 miliarda lat. „Znaleźliśmy anomalną obecność rtęci: po pierwsze jest jej za dużo w kamieniu, a po drugie jej skład izotopowy wskazuje na pochodzenie wulkaniczne” – mówi Roger Buick, współautor badania.
Naukowcy sugerują, że substancje wyrzucone podczas erupcji skały zawierały dużą ilość pierwiastków chemicznych. Stopniowo były zmywane przez deszcze i wietrzone, zamieniając się w wylęgarnię sinic i innych organizmów jednokomórkowych. Główną rolę miał w tym pełnić fosfor. „Istnieją inne składniki odżywcze, które są korzystne dla aktywności biologicznej, ale na dłuższą metę najważniejszy jest fosfor” – podsumowują autorzy.